W pośredniaku zebrali się bezrobotni skierowani przez Milicję Obywatelską. Jednym z nich jest 38-letni Karolak, który żyje z renty matki. Przesiedział dwanaście miesięcy za kratkami (za niewinność), a trzy miesiące temu wyszedł z więzienia. Przed pośredniak zajeżdża żuk z elegancko ubranym mężczyzną. Mówi, że potrzebuje 10 młodych, silnych i chętnych do ciężkiej pracy. Zebrani bezrobotni zgadzają się w ciemno, jadą daleko za miasto. Na miejscu chlebodawca, przedstawiający się jako kierownik zakładu – Piątek – częstuje carmenami i wyłuszcza całą sprawę. Trzeba rozładować 5 wagonów skalnego grysu, który stoi na bocznicy kolejowej od kilku dni, ale nie ma komu. W zamian mieliby dostać według cennika 3 złote i 1 grosz za tonę. To wywołuje oburzenie bezrobotnych, ale Piątek wpada na pomysł zachęcenia ich do roboty. Prócz wypłaty zaprasza ich na przyjęcie finansowane z funduszu reprezentacyjnego przedsiębiorstwa, a przewodniczący rady zakładowej wyasygnuje dodatkowo pewną sumę na nagrody.